Asia Pajkowska i Uwe Rottgering najlepsi na Atlantyku!
- Szczegóły
Wspaniały sukces Asi w regatach TwoSTAR’2017!
Fantastyczny finisz "Rote 66" w transatlantyckich regatach OSTAR/TwoSTAR’2017! Asia Pajkowska i Uwe Rottgering na na 40-stopowym jachcie przekroczyli linię mety w Newport o 6:45 rano czasu EDT, wygrywając TwoSTAR i zajmując drugie miejsce ogółem. Po emocjonującym finiszu ostatniego dnia pokonali irlandzki jacht "Bam".
Trasę z Plymouth (start 29 maja 2017) "Czerwony" ("Rote") przebył w 20 dni 22 godziny i 43 minuty, pokonując 3.501 mil morskich, na ogół w bardzo ciężkich warunkach pogodowych, najtrudniejszych w całej historii regat. Sztormy, nawet z wiatrem o prędkości 60 węzłów i falą do 15 metrów, wykruszyły większość uczestników - z 22 jachtów które wystartowały, aż 15 wycofało się wskutek awarii jednostki. Na szczęście nikomu z żeglarzy nic poważnego się nie stało.
Transatlantyckie regaty samotnych żeglarzy OSTAR rozgrywane są na trasie Plymouth (Anglia) - Newport (USA) od 1960 roku, a regaty dwuosobowe TwoSTAR od 1981 r., co cztery lata, na przemian. Tym razem po raz pierwszy OSTAR i TwoSTAR żeglowali razem.
Asia Pajkowska startowała w OSTAR dwukrotnie: w 2000 roku na "Ntombifuti" zajęła 7. miejsce, a w roku 2013 na katamaranie "Cabrio 2" (konstrukcja Andrzeja Armińskiego) zdobyła trofeum "1st Lady". Wygrana w TwoSTAR i 2. miejsce ogółem to ogromny sukces polskiego żeglarza w regatach oceanicznych. Gratulacje dla Asi i Uwe!
Źródło: „Żagle”, 20.06.2017, Aleksander Nebelski
PS: Sukces Asi – naszej prawie „szczecińskiej” Asi, podopiecznej m.in. kpt. Andrzeja Armińskiego - podwójnie cieszy! Serdecznie gratulujemy… (WS)
Jeszcze zaproszenie od kapitana Bruno Salcewicza: „Joasia ma wrócić do kraju i przyjechać do Szczecina, aby w sierpniu, podczas szczecińskiego finału TTSR’2017, celebrować na pokładzie "Fryderyka Chopina" rytuał chrztu/ wodowania mojej ostatniej książki pt. "Zobaczyć Cape Horn- czy warto było?" Tak więc do zobaczenia w Szczecinie.. Mam nadzieję, że powitamy godnie Joannę Pajkowską, podobnie jak kiedyś witaliśmy Krzysztofa Baranowskiego czy Kazimierza Kubę Jaworskiego”… Bruno Salcewicz