ZOZZ header
W oczekiwaniu aż Szymon upora się z ciszami na Biskajach mamy drugą część z notatek Szymona czyli o nocnym podejściu do La Rochell. Tak, stoję już w marinie w La Rochelle. Nocne wejście było dość ekscytujące i to bardziej niż planowałem. Wchodziłem w absolutnych ciemnościach, bez księżyca czy gwiazd. Wiało dość paskudnie 25-35knt (max. szkwał zanotowałem 44 knt). Duża rozpiętość siły wiatru i do tego idealnie w mordę. A wysoka woda czekać na mnie nie będzie. Podejście jest wąskie i przy niskiej wodzie jest tam około 0,5 m wody. Od początku mi się to wszystko nie podobało.

Halsuje się i powoli zbliżam do falochronu. Podejście według mapy i locji to jedna czerwone światło po lewej i falochron po prawej. Dla pewności sprawdzam jak mam możliwość zawsze najnowsze zdjęcie na googlach. W połowie jego długości powinno być wejście do portu z światłami. Tyle że ja widzę już dwa czerwone po lewej i trzy zielone z prawej. Ki diabeł? Na lewym halsie zbliżam się do jednej z zielonych i pilnuje tempa spadku głębokości. Zwrot 4-5 m od falochronu. Dlaczego tu tak ciemno? Za tymi kamieniami jest przecież wielka marina, a tam nic nie widać! Idę prawym halsem na granicy łopotu. Najwolniej jak sie da, żeby tylko mieć manewrowość. Jak mam w coś w jechać to nie spektakularnie na pełnej.....
 
Kotwica przygotowana, ale już zaczął się odpływ. Ewentualne staniecie na mieliżnie/osuchu to pół dnia leżenia w w błocku na burcie. Dobrze że następny przypływ jest większy od aktualnego. A co zrobić jak zatrzymam się na płytkim? Przechył na burtę? Na Puffinie to chyba tylko pod spinakerem się uda   Zbliżam się do czerwonego światła. Jest wysoko. To duża stawa. Ta co miała tu być. Przynajmniej to się zgadza. Nie zgadza się szerokość toru. W najwęższym miejscu miało być przynajmniej 100 m szerokości, a jeden z halsów zajął mi może z 20 sekund. Zwrot. Idę miedzy dwie zielone. Odkręca. Minę obie jednym halsem. Nagle widzę ze falochron się cofa. Wejście? Ale gdzie są światła na główkach? I dlaczego w środku nic nie widać?
 
Powoli wpływam i nadal ciemność. Po lewej stronie, na tle nieba zaczynają się pojawiać maszty. Pytanie tylko czy miedzy nami nie ma np. jeszcze falochronu. Ale jak już to po nawietrznej wiec ryzyko niewielkie. Zwrot i jestem coraz bliżej. Okazuje się że maszty te są przymocowane do kadłubów, a te kadłuby stoję przy pomostach! Huurra! Jesteśmy uratowani! Zauważam z pewnym zdziwieniem że pomost najbliższy wejścia ma wolne miejsca, pewnie daleko do łazienki. Staje w pierwszym wolnym miejscu i obkładając cumy zauważam ze robię to na innych grubych linach do których jednak nic ( jacht?) nie jest przyczepione. Po prostu leżą na kei. Ups, czyżby miejsce rezydenckie? Tym będę się martwił później. Klar na pokładzie i idę znaleźć łazienkę. Furtka zamkniętą. Wracam na pomost i przechodząc się aż do jego końca zauważam że prawie wszystkie jachty to francuskie Amele. Tylko jeden był inny, Maxus 22. Trochę sie odróżniał od reszty bo nie był keczem. 
 
Wiem już wiec gdzie jestem - na kei dla Ameli. Posiadając już taka informacje rozważałem porozumieć sie z obsługą portu w celu ustalenia gdzie jest pomost dla gości, ale dałem sobie spokój, jak zwykle. Odkąd żegluje bez silnika nie zagaduje na radiu obsługi w celu np ustalenia miejsca postoju. Gdyż w zdziczałej Europie kończy sie to często tym ze każą ci czekać przed portem. Wypływają po ciebie motorówką. Wstawiają cie w miejsce gdzie nawet DZ w jedną osobę się whalsujesz. I każą ci za to płacić. 
 
Wskoczyłem do koi i spałem do południa. Wstałem, furtka była otwarta. Obok furtki, ale od zewnątrz wielki plan portu. I wszystko stało się jasne i proste. Nie wiem na ile datowanie zdjęć na google jest uczciwe. Zdjęcie które oglądałem było z 2014 roku. Ale może było z marca. W międzyczasie Francuzi zbudowali dodatkowy wielki falochron. A miedzy starym a nowym falochronem powstał kolejny wielki basen jachtowy. Dlatego nic się w nocy nie zgadzało. Brak oświetlenia główek to osobna sprawa.... 
 
/25.09.2014/
 
Szymon,


Początek strony