ZOZZ header
×

Błąd

Błąd krytyczny rozszerzenia [sigplus]: Dla folderu galerii obrazów 2015/07/08 oczekiwana jest względna ścieżka do folderu startowego określonego w konfiguracji rozszerzenia w zapleczu systemu Joomla!.

Błąd krytyczny rozszerzenia [sigplus]: Dla folderu galerii obrazów 2015/07/08 oczekiwana jest względna ścieżka do folderu startowego określonego w konfiguracji rozszerzenia w zapleczu systemu Joomla!.

W oczekiwaniu na przyjazd babci Mariolki staraliśmy się jak najlepiej poznać Kos i okolice. Pławiliśmy się w gorących, wulkanicznych źródłach o zapachu siarki i wybraliśmy się Sputnikiem II na zwiedzanie północnych wysp Dodekanezu. Mieliśmy ponad tydzień czasu i doskonałą prognozę pogody, więc bez pośpiechu obraliśmy kurs na fiord, wrzynający się we wschodnie wybrzeże górzystej wyspy Kalimnos, która słynie z połowu naturalnych gąbek.
 
Tradycja podtrzymywana przez sprzedawców pamiątek i aktywność lokalnego muzeum ma się jednak nijak do dzisiejszej rzeczywistości, bo intensywne połowy i choroby sprzed trzydziestu lat prawie całkowicie wyniszczyły znajdujące się w pobliżu kolonie gąbek. Gąbki pospolite pojawiły się na świecie już w kriogenie – środkowym okresie neoproterozoiku, czyli jakieś 720 do 635 mln lat temu, jako jedne z pierwszych zwierząt wielokomórkowych. Przetrwały zlodowacenia, rozpad i wędrówkę kontynentów, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi i upadki meteorytów, ale słabo radzą sobie w konfrontacji z cywilizacją. To co obecnie oferują sklepy pamiątkowe pochodzi prawie w całości z Azji.
 
Wyspa jest prawie całkiem sucha i skalista, z wyjątkiem kilku małych dolinek o żyznej glebie nadającej się do uprawy. Jedna z takich dolin to przedłużenie wąskiego fiordu Vathis, gdzie stanęliśmy na kotwicy dziobem do kei, pomiędzy skalną ścianą a przybrzeżną mielizną. Miejsce jest stosunkowo trudne do kotwiczenia, ale na tyle malownicze, że w sezonie przyciąga więcej jachtów niż jest w stanie pomieścić.
 
Kiedy następnego dnia żeglowaliśmy na następną wyspę Leros nagle zadzwonił telefon.
- Cześć, mam na imię Frank. Dostałem twój numer od kolegi z mariny. Potrzebuję skippera, a ty podobno jesteś wolny.
- Zgadza się. Pierwszy czarter mam zaplanowany w lipcu, więc mam jeszcze trochę luzu. Od kiedy miałbym zacząć?
- Załoga już czeka na jachcie! Ruszamy jutro z Kosu o ósmej rano. Gdzie jesteś do cholery?
- Jestem prawie na Leros... Wiatr jest sprzyjający. Robię zwrot przez rufę i za siedem godzin widzimy się w marinie.
- Dzięki, do zobaczenia.
Mieliśmy z Karoliną zupełnie inne plany, ale bez zbędnej dyskusji wiedzieliśmy, że nie ma się nad czym zastanawiać. Tydzień skipperowania w Grecji o tej porze roku to 700 – 1000 euro w zależności od firmy, dla której się pracuje. Przed wyruszeniem na Kanary i Karaiby potrzebujemy odłożyć coś na czarną godzinę.
W drodze powrotnej na Kos dopadł nas lejący się z nieba żar. Bruno zaczął marudzić, więc jak zwykle w takiej sytuacji zorganizowaliśmy orzeźwiającą kąpiel w jego elastycznej wanience.
- Dziwne, zawsze uwielbia taką kąpiel, a tym razem jest jeszcze bardziej rozdrażniony.
- Może o coś innego mu chodzi - domyśliła się Karolina i sprawdziła palcem dolne dziąsło bobasa  - Wszystko jasne! Zaczynamy ząbkowanie. Może dobrze, że posiedzimy tydzień u Aśki, bo nie wiadomo jak Bruno zniesie pierwszy ząbek.
Wieczorem zameldowałem się w marinie i wszedłem na pokład jachtu, którym miałem dowodzić. Był to 51 stopowy Sun Odyssey z 1992 roku. Wygodna i sprawdzona konstrukcja czarterowa, jednak ze względu na swój wiek trochę mało nowoczesna.
- Frank, większość jachtów tej wielkości posiada bardzo przydatny w tutejszych zatłoczonych portach ster strumieniowy na dziobie. Czy twoja łajba też jest w niego wyposażona?
- Nie. Tutaj musisz użyć wszystkich swoich umiejętności - odpowiedział stary morski lis, przypominający wyglądem Sir Roberta Knox Johnstona.
- Rozumiem. Poza tym wszystko działa? Żadnych technicznych niespodzianek?
- Wszystko w najlepszym porządku - równie pewnie, jak chytrze odpowiedział lis.
W poniedziałek rano w asyście drugiego jachtu Franka ruszyliśmy do Vathis z holenderską załogą na pokładzie. Dwa dni wcześniej ledwo znalazłem tam miejsce dla Sputnika II i trudno było mi wyobrazić sobie jak zmieścimy tam dwie piętnastometrowe krowy. W dodatku nie znałem ani jachtu, ani załogi, a w ciasnym i zatłoczonym fiordzie nie było miejsca na poprawianie manewrów.
Nie było łatwo, ale obyło się bez większych problemów. Odkryłem, że silnik Osirisa uzyskuje tylko połowę obrotów przy gwałtownym przyspieszaniu, co dodatkowo utrudniło mi manewrowanie tyłem, wymagające solidnego kopniaka dla uzyskania sterowności.
Po kilku dniach jacht nie miał już przede mną istotnych tajemnic. Wyeliminowałem wszystkie drobne usterki, a załoga okazała się wyjątkowo sympatyczna i pomocna. Dla mnie największą satysfakcją był apetyt, z jakim wszyscy zjadali kapitańskie specjalności.
- Czy Frank płaci ci ekstra za gotowanie obiadów? Kuchnia jest tak smaczna, że nie ma sensu chodzić do knajp! - komplementował Dick.
- Nie mam tego w umowie, ale lubię czasem gotować, kiedy mam odpowiednie warunki i czas. Wspólne gotowanie na jachcie integruje całą załogę i zapewnia dobrą atmosferę. Chcę, żebyśmy wszyscy dobrze się bawili.
Żeglując w tandemie dotarliśmy aż na Patmos. Wyspa słynie z tego, że w I wieku cesarz Neron zesłał tam apostoła Jana, który doznał na niej objawienia i stworzył tekst Apokalipsy. Jaskinia, w której Jan spisał swoje wizje jest dostępna do zwiedzania i stanowi cel pielgrzymek ludzi z całego świata. Tym razem jednak na wyspie prawie nie było turystów. Dla lokalnych restauratorów to jest prawdziwa apokalipsa.
 
- Nasi politycy to idioci. Doprowadzili kraj do katastrofy, ale tu na wyspie moglibyśmy tego nawet nie odczuć, gdyby nie to, że media na całym świecie straszą turystów, którzy odwołują rezerwacje! - skarżył się właściciel tawerny i ciągnął dalej - Tak na prawdę nie ma przeszkód dla przeciętnego turysty. Nawet jeżeli wyłączą bankomaty, to przecież wystarczy zabrać ze sobą gotówkę i problem rozwiązany. Wszystko funkcjonuje jak zawsze.
W przeciwieństwie do mieszkańców wysp, dla mnie brak turystów i puste bankomaty nie stanowiły problemu. Zaletą takiej sytuacji było wygodne cumowanie w porcie i możliwość indywidualnego zwiedzania znajdującego się na szczycie wyspy monastyru, którego muzeum prezentuje między innymi zbiory bizantyjskich manuskryptów z IV wieku. Spacerując samotnie po zakamarkach starej świątyni, smaganej silnym, ciepłym wiatrem o zapachu lawendy i kadzidła miałem prawdopodobnie takie same wrażenia zmysłowe jakie towarzyszyły tym, którzy przed kilkunastoma wiekami przemierzali te same dziedzińce i korytarze. Ten sam wiatr wysuszał pot na naszych czołach i ten sam wiatr zawodził rozpaczliwie w jaskini, w której liche schronienie znalazł dożywający swoich dni, skazany na wygnanie, ostatni uczeń żydowskiego rewolucjonisty.
Po tygodniu włóczęgi z wesołą kompanią wróciliśmy na Kos zaskoczeni błyskawicznym upływem czasu.
 
- Dzięki za dobrą robotę - zagaił Frank podczas pożegnalnej kolacji - załoga jest bardzo zadowolona, a jacht w jednym kawałku. Chciałbym, żebyś wziął kolejne czartery. Najbliższy zaczyna się pojutrze.
 
- Ja również dziękuję. Dla mnie to nie tylko praca, ale również świetna zabawa. Robię to, bo żeglowanie nieustannie daje mi ogromną satysfakcję, ale nie mogę wziąć wszystkich terminów, które mi proponujesz. Po pierwsze obiecałem już kilka letnich tygodni innym firmom, a po drugie chcę przede wszystkim żeglować z rodziną. Po to tu przypłynąłem. Za żadne pieniądze nie kupię czasu, który mogę spędzić z nimi. To inwestycja we wspomnienia.
Tego samego dnia przyleciała babcia Bruna ze świeżymi newsami z Mariny Kamień Pomorski, a ja stwierdziłem, że podczas mojej krótkiej nieobecności maluchowi zaczął wychodzić drugi ząbek i bobas zrobił się jeszcze sprytniejszy niż był dotychczas. Karolina natomiast dodała kolejne okazy do swojej fotograficznej kolekcji wyspiarskiej flory i fauny, które odkryła razem z Aśką podczas spacerów wśród ruin starożytnego Kosu.
 
Jutro rano oddajemy cumy i w powiększonym o babcię składzie ruszamy na południowe wyspy Dodekanezu, w poszukiwaniu śladów miniaturowych słoni.
 
Partnerem rejsu „Sputnikiem dookoła Ziemi” jest Marina Kamień Pomorski. Rejs wspierają: Sail Service, Crewsaver, Eljacht, Henri Lloyd, Elena - Kolagenum, Lyofood, Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego, Jacht Klub Kamień Pomorski i Miesięcznik Żagle.
 
Tekst: Mateusz Stodulski
Zdjęcia: Sputnik Team
 
Kos, Grecja 29.06.2015 r.

{gallery}2015/07/08{/gallery}
Początek strony